środa, 23 kwietnia 2014

Po co mi ten blog?

Na początek słów kilka o przedsięwzięciu jakim jest ten blog.

Całe życie wychowywana byłam jako zdrowa dziewczynka i nie widziałam potrzeby ujawniania choroby. Czasy kiedyś też były inne. Rodzice wielokrotnie wracają do czasów kasy chorych, która jak trzeba było to kasę na leczenie czy zaprotezowanie dawała. Nigdy nie trzeba było zbierać latami pieniążków na protezę bo należała się więc państwo ją finansowało. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna, choć moja choroba się nie zmieniła. Narodowy Fundusz Zdrowia przewiduje dopłatę do protezy zależnie od jej typu i tak za modularną protezę uda dostaję 5500zł. 5.5 tysiąca przy kosztach protezy równych 60tysiącom złotych. Pominę wymownym milczeniem tę skalę pomocy. Oczywiście są jeszcze MOPSy, PFRONy i inne -ony -ony. Dzięki ich pomocy jestem w stanie zebrać od państwa polskiego (!) 7-8tysięcy. Przy szacunkowym koszcie 60tysięcy. Ponowię tę sumę dla lepszego przyswojenia tego paranormalnego zjawiska.

fototapeta/pixers.pl


Nie postrzegam siebie jako osoby gorszej, wybrakowanej, ułomnej. Niestety, choroby nie wybierałam z katalogu wad wrodzonych. Ani ja, ani rodzice. Muszę żyć z tym co na mnie spadło i myślę, że tego życia nie marnuję.
Niestety, osoby takie jak ja nie mogą liczyć na wielką pomoc państwa jak widzicie powyżej. Trzeba sobie radzić samemu. Do tej pory przy poprzednich protezach rodzice się zadłużali, zapożyczyli u znajomych. W tym momencie nie są w stanie zaciągnąć pożyczki. Ratuj się więc kto może. Sytuacja materialna rodziców pod opieką których nadal pozostaję nie pozostawia mi wyboru. Muszę zakasać rękawy, przełamać wstyd i poprosić ludzi dobrej woli o wpłaty na poczet zakupu protezy bez której nie będę mogła chodzić, a zatem wrócić na studia, spełniać się na uczelni, w pracy i kiedyś założyć rodziny. Słaba opcja, przyznacie.

Blog jest platformą do podzielenia się trudnościami jakie napotykam w życiu, podzielenia radościami jakie też się pojawiają, opisem walki z aparatem państwowym, z instytucjami, fundacjami i wiecznej szarpaniny z życiem o coś lepszego niż wegetacja. To też forma apelu o to, byście nie pozostawali głusi na czyjeś potrzeby, problemy i prośby o pomoc. Pomoc, o którą i ja śmiem prosić bo pozostałam sama z nawarstwiającymi się zmartwieniami.

Więcej informacji będzie pojawiało się w kolejnych notkach, na które zapraszam już dziś :)

Pozdrawiam serdecznie, iwcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...