sobota, 9 sierpnia 2014

Bez Maski

Są chwile, w których nienawidzę swojego życia i najchętniej bym się z niego wylogowała. Naprawdę. Właśnie dzisiaj jest jeden z takich dni. Czuję się samotna, opuszczona, nierozumiana i przygnębiona. Oczywiście, otaczają mnie ludzie i nie jestem sama ale samotność to nie kwestia braku towarzystwa ale właśnie osamotnienia w problemie. Nikt nie będzie w stanie mnie w pełni zrozumieć. Irytuje mnie czasem takie niepełne zrozumienie bo dla mnie pewne rzeczy są takie oczywiste, a ktoś nie wie że mnie krzywdzi swoim brakiem wiedzy i zrozumienia dla mnie.



Nie umiem nawet opisać jak bardzo boli mnie ta noga. Nie potrafię nazwać dolegliwości bo żadne słowa jakie znam nie są nawet bliskie tego. Nawet lista przekleństw nie byłaby w stanie tego scharakteryzować. Ból jest naprawdę okrutny. Każdy krok to coś co później wiele dni odpokutowuję. W listopadzie przeszłam operację, miało już być lepiej. Miało nie boleć. W czwartek przeszłam kilkanaście metrów do przychodni i dzisiaj, choć jest sobotnie popołudnie jeszcze płaczę bo taką mam zdartą nogę. Do krwi. Kilka metrów!!! Jestem po prostu beznadziejna i nie chcę dłużej się męczyć bo już nie wytrzymuję z tym wszystkim ;/ 

Psychiczne obciążenie jest tak ogromne, że naprawdę trudno sobie poradzić z myślą, że gdyby nie ja, gdyby nie moje zdrowie rodzice mogliby sobie postawić dom, kupić nowy samochód, wyjechać na wakacje czy cokolwiek. Ale nie, bo musiałam urodzić się ja, beznadziejna ofiara losu, która wszystko zepsuła. Która uroki macierzyństwa zamieniła w piekło, a każde odłożone pieniążki pochłaniała jak gąbka na wyjazdy do lekarzy i rehabilitacje. No po co mi to było?! PO CO? 

Mam dość udawania, że jest zajebiście. Nie jest! Mogę się uśmiechać, mydlić Wam oczy i udawać wielce silną i twardą. Bujda na resorach. Nic nie mogę. NIC. A im bardziej zdaję sobie z tego sprawę tym gorzej. Jeszcze niedawno nie było dla mnie rzeczy niemożliwych! Dzisiaj mam problem wstać rano bo ból jest tak niemiłosierny, że prędzej sobie nogę odrąbie całkiem niż kilka metrów przejdę. Jeżeli nie będę miała nowej, dobrze dopasowanej protezy, gwarantowanej rehabilitacji to wkrótce zniknę. Bo ja nie daję już rady na nią stanąć. Mam rany na całym obwodzie uda. Odgnioty przy szwie. Naderwaną skórę i podrażnienia. Tak się nie da funkcjonować.

Od 2.5miesiąca prowadzę akcję, a mam niecałe 15 tysięcy licząc swoje oszczędności (które notabene miały być na wynajem stancji i studia, a nie protezę) i pomoc z NFZ. Jedna z podopiecznych SiePomaga zgromadziła tyle w 1.5 TYGODNIA istnienia e-puszki. Na samej e-puszce ma tyle! Czemu?! Bo nie musi żyć w chorej Polsce B, tylko żyje sobie na zachodzie kraju, gdzie ludzie są zupełnie inni. Nie potrzebują znęcać się nad drugim człowiekiem tylko pomagają. Nie muszą odreagowywać swoich frustracji na kalece, tylko pomagają. Doceniają to co mają! Ja dostaję tylko słowa krytyki. A w czym jestem gorsza? W niczym.

Wybaczcie, ale ja nie weszłam po pijaku na słup wysokiego napięcia, nie urwało mi nóg ani rąk bo się "bawiłam z przyjaciółmi" i wcinałam dropsy. Ja nie palę fajek, nie ćpam, nigdy nie miałam żadnego skręta w ustach i NIGDY nie będę go miała. Unikam imprez jak ognia, nawet na własnej Studniówce nie byłam, wcale nie dlatego, że nie miałam z kim bo byłam w szczęśliwym rocznym związku wtedy. Ja piję alkohol tak bardzo sporadycznie, że właściwie nie wiem czy przez ostatnie 5lat byłoby co odmierzać. Nie kradnę, nie zabijam, nie awanturuję się, nie rzucam dziećmi o próg, nie przejeżdżam ludzi na przejściu udając zawodnika F1, nie wjeżdżam po pijaku na Monciak i nie udaję bohatera kładąc się na torach. No kurde nie! Jestem totalnie wolna od nałogów, jestem grzeczna, ambitna i staram się jak mogę być z dnia na dzień lepszym człowiekiem. STARAM SIĘ mimo przeszkód w życiu zaciskać zęby, radzić sobie sama. Jestem na tyle twarda i odporna, że żadne gówno nie jest w stanie mnie wciągnąć w swoje sidła. Ja na trzeźwo, bez uprzyjemniaczy życia, bez kamuflaży znoszę to co na mnie spadło!
Ale wygląda na to, że w tym CHORYM KRAJU bardziej się opłaca wleźć na słup napięcia, urwać ręce nogi, udawać chorego by dostać rentę i mieć wyjebane na prawo, na obowiązki, na cokolwiek. No serio?! Co to za kraj?! 

Dostaję od Was pytania czy państwo mi pomaga. TAK, pomaga! <ironia!> 
NFZ daje 5.5 tysiąca raz na 3lata i umywa rączki! W PCPRze nie można się o nic doprosić ale na narkomanów i patologię to mają hajs, na niepełnosprawnych nie! "Nie mamy pieniędzy, nie jesteśmy Pani w stanie dać gwarantowanych 2200zł, może uda się tysiąc". To moje pytanie brzmi: OD CZEGO WY TAM JESTEŚCIE?! Raz na 3lata do nich idę z prośbą o pomoc. Niezależnie od pory roku oni nigdy nie mają pieniędzy. NIGDY. Zawsze gdy tam jestem mają ciasto i kawę. Smacznego!

Politycy?! Proszeni o pomoc albo "nagle mają dużo pracy" (w sezonie ogórkowym, fuck logic!) albo obiecują pomoc i... znikają. Numer skasowali, maila zapomnieli czy tak jak mój lokalny poseł nawet nie potrafią tych maili odbierać?! No serio?! To jak już mości książę z ul. Wiejskiej pochylił się i zainteresował problemem to może by też coś zrobił? Czy mocny jest tylko w gębie, w obiecywaniu pomocy? To zamiast głosu na liście wyborczej masz pan gwarantowanego 'fakersa' przy swoim nazwisku. Gwarantuję, obiecuję i do zobaczenia w Internetach.

I słowa mojego taty bolą tak bardzo "kiedyś były inne czasy, lepsze bo dostawaliśmy protezy za darmo bo się NALEŻAŁO". Od 13lat męczę się z tym by kasę nazbierać na kolejne protezy. Nie wiem po co, skoro i tak to państwo mnie w końcu wykończy nerwowo.

Ludzie piszą do mnie żeby mnie objechać z góry na dół za wszystko. Od ryja, przez kierunek studiów po wykpiewanie, że bez jednej nogi tak mi ciężko, a ja przecież nic nie robię. Potwierdza się to, co już pisałam. Ludzie uważają, że wraz z nogą wycieli mi uczucia, mózg i serce. Nic nie czuję, nic mnie nie boli, a krytyka wręcz śmieszy. Gili-gili, łaskotki! O.o A mnie to boli, ja to czuje i jest mi MEGA PRZYKRO, że muszę żyć w takim otoczeniu i w ogóle, że muszę żyć. Stawianie czoła oczekiwaniom społecznym i cierpieniu jakie mnie dotknęło wykracza dużo ponad moje możliwości. 

Także nie, nie mam życia usłanego różami, nie jest mi przyjemnie, wygodnie i zdecydowanie nie jest tak, że ja NIC nie robię. Dochodzą mi nowe choroby towarzyszące z którymi muszę walczyć. W pojedynkę. 
Więc zamiast objeżdżać mnie z góry na dół zastanów się czy Ty na pewno byś dał radę żyć i cierpliwie czekać na to co ześle los skoro już teraz każdy mały problem topisz w kieliszku wódki albo wypalasz skrętem. Bo na moje oko to nie dałbyś rady nawet 24 godzin przeżyć w moim ciele i z moimi problemami choćby tylko zdrowotnymi bo mam przecież całą masę innych.

Losie, za co ja muszę żyć. Za karę czy w nagrodę?!   ;-(

2 komentarze:

  1. Dzień dobry :-)
    Dałam zajawkę do Pani strony - http://www.stachurska.eu/?p=17476 . Polecałam też tę Pani stronę na kilku stronach facebooka. Wpłatę zrobię w środę.

    Powodzenia życzę!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...