Witam Was kochani serdecznie,
to pierwsza notka w nowej odsłonie bloga, nad czym jeszcze trochę pracuję w wolnych chwilach (ale tych coraz mniej... System Eliminacji Studentów nadchodzi :P).
Rok temu nie marzyłam nawet o tym, by wyruszyć na drugi koniec Polski na jakiś kongres. No błagam, ja o kulach, na jednej nodze? To się nie uda. Przez brak protezy trochę podcięto mi skrzydła i wiarę, że wszystko jest możliwe. Grosz do grosza i udawało się uzbierać nasze 60 tysięcy kroczków, które postawiły mnie na nogi i na nowo motywują do wypełniania "przedwyborczych obietnic" ;)
Dzięki Fundacji Poza Horyzonty miałam przyjemność uczestniczyć w tym tygodniu w ogromnym wydarzeniu, jakim jest kongres motywacyjny na Stadionie INEA w Poznaniu. Blisko 30 tysięcy osób na widowni, wielu wspaniałych prelegentów, którzy pokazywali na swoich przykładach, że wystarczy chcieć, a marzenia są na wyciągnięcie dłoni.
Ale od początku. Pakowanie i podróż pod Lubelski Zamek, na miejsce spotkania z BlaBlaCarowiczem, który mnie dostarczył bezpiecznie do samego Poznania :)
W dniu wydarzenia dotarliśmy na Stadion INEA ok godziny 14 i załapaliśmy się na Lesa Browna, który jest jednym z czołowych mówców na świecie. Cudowny człowiek, który udowadnia, że mamy w sobie „Twoją nieskończoną wielkość!”. Bardzo pouczająca i zabawna jednocześnie historia ze zdobywaniem angażu w radio.
Łukasza Jakóbiaka znam od dawna, nie tylko śledząc #20m2 - jego program na YT, ale miałam możliwość uczestniczyć w jednym ze spotkań motywacyjnych w Lublinie. Po wysłuchaniu jego mowy mogliśmy wspomóc go w kolejnym, zwariowanym pomyśle dotarcia do pewnej światowej gwiazdy - to widzicie na poniższym zdjęciu. Powodzenia Łukasz! ;)
Kolejny gość, Krzysztof Cybul, zgromadził na trybunach nie lada ekipę :) Samo przemówienie również motywujące, godna zapamiętania jest jego myśl "Coś do zrobienia, ktoś do kochania i nadzieja na coś".
Ze zniecierpliwieniem czekałam na wystąpienie Jakuba B, Bączka, który z charakterystyczną żywiołowością i poczuciem humoru rozbawił publiczność. Wzruszył, wzruszył przypominając wielkie emocje podczas zwycięskiego meczu naszych siatkarzy. Pokazał, że można nawet w tak stresujących sytuacjach poradzić sobie z przeciwnikiem, którym najczęściej jest TYLKO nasza własna wyobraźnia.
Około 18 przyszedł czas na powitanie gościa honorowego tego wydarzenia, Nicka Vujicica, o którym wspominałam na blogu już parę razy. Dla mnie to nie jest tylko Nick, mówca motywacyjny, człowiek bez nóg i rąk. To jak bliźniak. Mamy, mieliśmy wiele podobnych przemyśleń zarówno w stosunku do grupy rówieśniczej jak i wyzwaniom związanym z relacjami o głębszym znaczeniu. Tak, oglądałam wiele jego wystąpień w sieci, filmików, słuchałam audiobooka. Spotkanie na żywo to jednak coś magicznego, wartego każdego skrzywienia się z bólu, każdej niewygody związanej z podróżą, każdej nieprzespanej ze stresu sekundy. Emocje podczas jego wejścia - nie do opisania.
Losie, dzięki za to, że jestem uparciuchem i dopięłam swego pomimo przeszkód i mogłam się tam znaleźć. Poznać wspaniałą ekipę Fundacji Poza Horyzonty, zobaczyć to wszystko i przekonać się, że wciąż jeszcze mam wiele do zrobienia i czas rozbudowywać listę marzeń :)
Poniżej filmik - relacja z tego wydarzenia :) Zachęcam do obejrzenia, lajkowania i udostępniania.
MIEJCIE MARZENIA I JE REALIZUJCIE!!!
JAK WIDZICIE NA PRZYKŁADACH PRELEGENTÓW,
ALE I MOIM - DA SIĘ - WSZYSTKO TO KWESTIA WIARY
W SAMEGO SIEBIE I CIĄGŁEGO UDOSKONALANIA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz